Widziałam dzisiaj kolizję rowerzystów. W pana jadącego wolno chodnikiem z dzieckiem w specjalnym siodełku uderzyła kobieta, która szybko przejeżdżała przez przejście dla pieszych i mężczyźnie pojawiła się niespodziewanie zza samochodów, które prawidłowo parkowały na chodniku.
Oczywistym jest to, że kobieta winna była przeprowadzać rower przez przejście, a na pewno zdecydowanie zwolnić, bo jadąc chodnikiem bez uprawnień wynikających z przepisów prawa, powodowała zagrożenie dla innych użytkowników chodnika, a na pewno miała obowiązek ustępować pieszym, czego nie zrobiła wjeżdżając ze sporą prędkością w grupę pieszych wychodzących ze sklepu osiedlowego i mężczyznę z dzieckiem.
Jestem i kierowcą i rowerzystą. Rozumiem i jednych i drugich, choć jestem przekonana, że moda na poruszanie się rowerem sprawiła, że wiele osób przestało racjonalnie myśleć o tym, co się dzieje wokół nich na drodze, ścieżce rowerowej i chodniku. Oni są promowani, więc to oni mają pierwszeństwo i władzę.
Jako #adwokat przypominam, że po chodniku rowerzysta może poruszać się wyłącznie w szczególnych przypadkach określonych Prawem o ruchu drogowym. Wyjątków jest niezbyt dużo, a każdego dnia widzę nagminne łamanie przepisów prawa. Czasami mam wrażenie, że gdyby zaczęto karać rowerzystów za łamanie przepisów, to nie trzeba by było ścigać mafii vatowskiej. Oczywiście to żart, który ma podkreślić powszechność łamania przepisów, a nie realna ocena sytuacji, bo do tego trzeba szczegółowych badań, obserwacji.
Widok dziecka, które nieomal zostało wyrzucone z fotelika i mogło uderzyć głową w chodnik nie był przyjemny. Mam nadzieję, że kobieta będąca sprawcą kolizji weźmie sobie to do serca i nigdy więcej nie naruszy zasad poruszania się rowerem po drogach publicznych. Mam nadzieję, że ten wpis da do myślenia również i innym rowerzystom.